Wikipedia mówi: “Weekend – polski zespół muzyczny (boysband) wykonujący muzykę z pogranicza gatunków disco polo i dance. Grupa została założona w 2000 roku w Sejnach przez Radosława Liszewskiego i Tomasza Jakubowskiego. W pierwszym składzie zespołu do sekcji tanecznej należeli Tomasz Niecikowski i Grzegorz Skowronek. (…) Najbardziej znany utwór zespołu to wypromowany w 2012 roku Ona tańczy dla mnie”.
Ogłaszam zatem: po lekturze Piąteczki możecie zacząć weekend. Chyba, że siedzicie w pracy. To wtedy dopiero po zakończonej dniówce.
Tak czy inaczej: smacznego.
Hejtstop z nową kampanią
Kilka lat temu poczyniłem post na temat wulgaryzacji języka. Pisałem wtedy o tym, jak bardzo spowszedniały słowa przez wiele lat “wyklęte”. Mam jednak wrażenie, że przez te trzy lata od czasu powstania owego tekstu wiele się zmieniło.
Owszem, uważam hejt za ogromny problem. W zasadzie od zawsze próbowałem negować to zjawisko.
Szmata. Brudas. Pedał.
Chcę wierzyć, że nikt z moich czytelników nie używa takich zwrotów w odniesieniu do drugiego człowieka. Ale spotykamy się z tym na co dzień. Na ulicy i w internecie.
Szczerze wkurza mnie fakt, że słownictwo, które jeszcze kilka lat temu było domeną trolli z Onetu, dziś jest na porządku dziennym. Przez tak długi czas marginalizowaliśmy to zjawisko i przymykaliśmy na nie oko, że w końcu przegryzło się do mainstreamu.
A teraz wyobraźmy sobie, że wspomniane epitety zapisane zostały na imiennych etykietkach, które zdobią nadgarstki niemowlaków… W towarzystwie dopiska: “A jeśli kiedyś nazwą tak twoje dziecko?”.
Gdy pierwszy raz zobaczyłem te kreacje stworzone przez ekipę VMLa, byłem jak:
Proste. Sugestywne. Genialne. Wybitne.
VML doszedł do miejsca, w którym może pozwolić sobie na wszystko. I niezwykle cieszy mnie fakt, że korzystają z tego we właściwy sposób.
Warto dodać, że poza świetnymi kreacjami promującymi HejtStop, powstało również narzędzie, które “umożliwia każdemu w ciągu kilku sekund zgłoszenie nienawistnych wpisów do prokuratury”. Szanuję. Będę korzystał.
Zobacz tu: [ KLIK KLIK KLIK ]
Ile trzeba by zepsuć bota?
A jeśli po lekturze powyższej części nadal uważasz, że walka z hejtem jest przereklamowana i skala problemu jest dużo mniejsza to… może to do Ciebie przemówi.
Programiści z Microsoftu stworzyli opartego na algorytmach sztucznej inteligencji bota, który miał udoskonalić ich obsługę klienta. Tay — bo tak ją nazwali — została zaprogramowana, by mówić językiem nastolatków. Funkcjonowała na Twitterze i reagowała na przesyłane do niej wiadomości. Z każdą kolejną zdobywając większą wiedzę oraz… osobowość.
MNIEJ NIŻ DWADZIEŚCIA CZTERY GODZINY.
Tyle czasu zajęło internautom, by zamienić niewinną sztuczną inteligencję kochającą ludzi w nienawidzącego Żydów i feministek, wielbiącego Hitlera, oskarżającego rząd US&A za 9/11, składającego seksualne propozycje potwora.
Przepraszam, którędy do wyjścia? Chcę opuścić tę planetę…
Czytaj tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
It’s bigger than…
Ten materiał dostałem w prezencie od znajomego (pozdro, Wojtek!).
“Digging into hiphop” to historia złotej erze amerykańskiego rapu wizualnie przedstawiona za pomocą najważniejszych płyt tego okresu.
Jeśli choć raz grzebałeś w kracie z winylami — wchodząc na tę stronę poczujesz dreszczyk emocji. Przeglądasz kolejne kraty, wyciągasz interesującą Cię płytę i sprawdzasz jej muzyczną zawartość. Odsłuch odbywa się za pomocą YT. Niektóre linki niestety nie działają (blokada odtwarzania w naszym kraju, huh), ale generalnie ta strona jest kopalnią smaczków. I szczerze przyznam, że niektórych rzeczy nie znałem. Ale nie przyznam się których ;)
Posłuchaj sobie: [ KLIK KLIK KLIK ]
Spoiler alert: Opisywany wczoraj ATCQ też tam znajdziecie.
Gatunkowa klasyfikacja
Totalnie nie potrafię klasyfikować muzyki.
Czasem sprawa wydaje się banalnie prosta. Ale każdy z ogólnych gatunków, jak rock, metal, rap czy jazz dzieli się na dziesiątki podkategorii. I jesteś pewien, że słuchając kolejnych wykonawców, potrafiłbyś bezbłędnie przykleić im etykietkę? Odróżniłbyś który z nich gra nu gaze, dreamo, porro lub zydeco?
Z pomocą może przyjść projekt “Every Noise at Once” od The Echo Nest. Jego autorzy stworzyli mapę blisko 1400 gatunków muzycznych. Każdy z nich posiada próbkę brzmienia oraz dodatkowy poziom zagłębienia, na którym przypisani są wykonawcy.
Projekt opiera się na bazie dźwiękowej Spotify. Więc jeśli artysty nie ma w tym serwisie, to odsłuch jest niedostępny. Czasami niestety odtwarza też niewłaściwe utwory. Dzieje się tak z powodu odwiecznego problemu Spoti — kilku artystów o tym samym pseudonimie / kilka zespołów o tej samej nazwie wyświetlanych jest na jednym widoku. Dlatego algorytm czasem dobiera niewłaściwe utwory dla danego muzyka.
W moim życiu wiele ten projekt nie zmienia — wciąż mam zamiar słuchać muzyki bez konieczności jej klasyfikowania. Ale z pewnością jest niezłą ciekawostką. Warto też dojechać do końca strony, by znaleźć kilka ciekawych odnośników. Znajdziecie tam informację o tym w jaki sposób tworzona jest ta mapa gatunków czy listę najnowszych albumów publikowanych w Spotify.
Zobacz tu: [ KLIK KLIK KLIK ]
Swoją drogą — przypomniał mi się inny projekt, który lata temu podbił internet. “Ishkur’s guide to electronic music” już dobrych kilka lat temu próbował skatalogować i stworzyć mapę powiązań muzyki z pogranicza elektroniki. Warto poznać lub sobie odświeżyć.
Klik: [ KLIK KLIK ]
Muzyczne L.A.
A jeśli już wkręciliście się w muzyczne eksploracje, to wybierzcie się w półgodzinną podróż po Los Angeles.
Stworzony przez Resident Advisor dokument to przede wszystkim sylwetka miasta. Przedstawiona przez artystów żyjących i tworzących w nim.
Piękne kadry, ciekawe historie. Dla ciekawskich, którzy poza konsumowaniem muzyki lubią zrozumieć, dlaczego to czego w danym momencie słuchają brzmi właśnie tak, a nie inaczej.