Wciąż nie mogę uwierzyć, że to już numer 11. Oraz w to, że komentarze, które w założeniu miały się składać z dwóch zdań rozrastają się do takich rozmiarów.
Dajcie jakoś znać czy dotrwaliście do końca.
Zatem oficjalnie: siemanko, weekend!
Rowerowy „Unreal”
Obejrzałem w życiu całkiem sporo filmów o sportach ekstremalnych. W obrębie moich zainteresowań zawsze pozostawała deskorolka, snowboard i bmx. Nigdy nie ciągnęło mnie do filmów MTB, choć szanowałem wszystkie wariactwa, które w nich wyprawiano.
Red Bullowy “Art of flight” z 2011 przeniósł ten sektor filmowy na zupełnie inny poziom. Był najlepiej zrealizowanym filmem ekstremalnym, jaki widziałem w życiu. Przyznam szczerze, że od dłuższego czasu mam przerwę w oglądaniu tego typu montaży i nie śledzę tego co dzieje się po filmie Red Bulla. Ale najpierw kilka dni temu trafił w moje ręce trailer nowego filmu rowerowego “Unreal”, a dziś zobaczyłem jego fragment w postaci one shota z przejazdu Brandona Semenuka. I zbieram szczękę z podłogi.
Realizacyjnie ten obrazek zapowiada się doskonale. I zamierzam w najbliższym czasie zobaczyć to w całości.
Trailer:
One shot:
Ej Macklemore, co z Tobą?
Z Macklemorem zetknąłem się w 2005 roku przy okazji jego debiutanckiego The Language Of My World. Dzięki tej płycie trafił na moją listę raperów wartych obserwowania. W okolicach 2010 pisałem na Exformers o współpracy z Ryanem Lewisem, wspólnych numerach „Wings” i „Otherside” i o tym, że warto zwrócić uwagę na tych kotów, bo jeszcze może być o nich głośno.
No i przyszedł 2012. “The Heist” zawładnęło światem. “Thrift shop” i “Can hold us” zaczęło wychodzić z lodówki. Pamiętam, że ten drugi numer w ciągu jednego roku usłyszałem chyba w trzech hollywoodzkich filmach, w tym — o ile mnie pamięć nie myli — chyba w “Jobsie”.
Co ciekawe — ta płyta jest tak dobra, że cała ta jej popularność nie obrzydziła mi jej.
Na jedyny ich koncert w Polsce kupiłem bilet w dniu trafienia ich do sprzedaży (z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem). Zainteresowanie było tak ogromne, że przeniesiono koncert na Torwar. Pech chciał, że na chwilę przed koncertem mieliśmy stłuczkę, która nie pozwoliła mi wybrać się na tę sztukę do Warszawy (a koncert ponoć był wybitny).
I potem nagle wszystko ucichło. Skończyła się trasa koncertowa promująca “The Heist” i Ben całkowicie zniknął z mediów.
W tym tygodniu Complex opublikował nieźle wyprodukowany artykuł oparty na rozmowie z artystami. Odpowiada on na wiele pytań na temat tego co działo się przez ten czas. Mam trochę wrażenie, że artykuł jest lepszy wizualnie niż tekstowo, ale z środka można się dowiedzieć, że ta przerwa wynika z powrotu Mackle do nałogu. Odpowiada też na pytanie z jakiego powodu postanowił ponownie z niego wyjść oraz na gdzie tak na prawdę obecnie znajduje się w swojej karierze.
Nawet jeśli nie jesteś fanem, to zobacz sobie w jakim kierunku powinny serwisy prasowe ewoluować, żeby przyciągać uwagę czytelnika i zatrzymywać go na nieco dłużej.
Cały tekst tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
No music, no dance
Piszecie w listach, że lubicie wstawki muzyczne na tym blogu. No to dzisiaj to ja Wam dopiero pokażę!
Hiphopowi teoretycy przypisali tej kulturze cztery charakterystyczne elementy: rap, turntablism, breakdancing i graffiti.
Zasadność wymieniania tego czwartego jednym tchem z trzema poprzednimi podważył kilka tygodni temu pionier pionierów — Grandmaster Flash. Ale kilka dni później próbowano udowodnić, że tenże Flash (nomen omen w historii hiphopu uważany za postać legendarną) to… oszust, który wiedział jak znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i odpowiednio ustawić do zdjęcia…
W każdym razie, ja o tańcu tutaj chciałem…
W temacie breakdance’u nie ogarniam jak Ci ludzie robią to co robią. Dobrze ogarniany breakdance jest dla mnie jak parkour — wbrew wszelkiej logice, wbrew możliwościom ludzkiego ciała, wbrew fizyce. Ależ jak to wszystko pięknie wygląda!
Moja umiejętności kończą się na najbardziej podstawowym top rocku. Nie przeszkodziło mi to jednak wskoczyć do bboyowego koła jakieś dziesięć lat temu przy okazji imprezy granej przez Dj Formata w krakowskim Ministerstwie (na pewno pomogło w tym morze alkoholu).
W każdym razie, ja o muzyce do tańca dokładniej tu chciałem…
Bo podstawą udanej bitwy bboyowej czy po prostu imprezy z ich udziałem jest muzyka, która sama porusza Twoimi nogami. I tutaj w linku poniżej znajdziecie ponad 150 takich numerów, które według autora powinniście poznać zanim umrzecie.
Rozrzut gatunkowy tu ogromny — Jamesa Browna przez Rund DMC, MOP, Nasa, po Alice Russell czy The Prodigy. Ale dzięki temu to zestawienie pokazuje, że dobre imprezy bboyowe nie muszą (lub wręcz nie powinny) zamykać się wyłącznie w ramach funku czy rapu.
Najlepszym przykładem bboyowego didżeja, który ogarnia ten temat jest Plash (i tu drogi czytelniku odsyłam Cię do dziesiątej Piąteczki i tamże podlinkowanego wywiadu z Marcinem).
Na dzień dobry ogarniam jakieś 20–30% z tamtejszych numerów, więc mam co nadrabiać.
Całe zestawienie tutaj: [ KLIK KLIK KLIK ]
Taco z Opener’a w całości
Z jednej strony wszechobecność Hemingway’a zaczyna być męcząca.
Z drugiej strony jak oglądam zapis jego koncertu z Gdyni, to zbieram szczękę z podłogi. Gość bez większego doświadczenia, obycia scenicznego, ba… bez żadnej legalnie wydanej po bożemu — w wytwórni — płyty wychodzi na scenę najważniejszego w Polsce festiwalu i samemu, bez pomocy żadnego hypemana leci godzinne show.
A przyznać trzeba, że jego materiał to nie jakieś tam kilkuzgłoskowe wersy, tylko wypełnione po brzegi soczystą treścią opowieści z narracją, bohaterami i następnymi stacjami. Jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na koncert na Live Festivalu za trzy tygodnie.
Interaktywny klip od Foals
A skoro o krakowskim festiwalu mowa, to przy okazji sprawdzania występujących tam artystów dowiedziałem się o istnieniu Foals. Traktuję jako ciekawostkę i pewnie sprawdzę jak brzmią na żywo. W każdym razie…
Temat interaktywnych klipów robi się coraz bardziej powszechny i powszedni. Chwilę temu opisywałem zrealizowany tą metodą obrazek do nowego numeru Fort Minor. Dziś wjechało nowe wideo Foals do utworu „Mountain at my gates”.
Moim zdaniem nie jest tak dobry jak „Welcome”, ale wrzucam jako ciekawostkę.
W całości zarejestrowane przy użyciu GoPro.
Oczywiście — poleca się obejrzeć przy użyciu appki YouTube’a na smartfonie: