Dzisiaj tekst w ramach luźnych notatek na marginesie. Bez większego celu ani przesłania. Ale wstydu nie ma. Chyba.
Dunbar wiecznie żywy?
W 2010 roku opublikowano w branżowej “Prokreacji” mój jedyny tekst, który pojawił się w formie drukowanej. Artykuł nosił nazwę “Komunikacja w czasach społeczności”. Pisałem w nim o pokoleniu web 2.0, ślepocie banerowej i kilku innych rzeczach. Pisałem również o liczbie Dunbara.
Według brytyjskiego antropologa — Roberta Dunbara — ludzie potrafią w sposób świadomy kontaktować się jedynie z grupą około 150 znajomych. Liczba ta, zwana liczbą Dunbara, dotyczy osób, z którymi utrzymujemy kontakt co najmniej raz w roku. Przeprowadzone badania dowodzą, że próg ten dotyczy zarówno świata rzeczywistego, jak i internetu.
Patrzę na te liczby z perspektywy czasu i… coś mi się tu nie zgadza…
Liczby, liczby
To wszystko będzie bardzo mocno niedoszacowane, ale…
10 lat studiów na trzech uczelniach daje jakieś sto osób, z którymi studiowałem bezpośrednio, na jednym roku oraz jakieś 200 kolejnych pozostałych roczników.
Przez ten czas mieszkałem w kilku akademikach, dzięki czemu mógłbym dodać kolejne 100–200 osób z którymi tamże się zetknąłem.
Pracowałem w czterech miejscach. W Supersklepie licząc bezpośrednie otoczenie załogi internetowej, zarząd, ekipę z magazynu oraz sklepów stacjonarnych to mocno niedoszacowane 50 osób. Blue Paprica licząc z współpracującymi agencjami oraz z klientami (z którymi pracowałem dość blisko) — to znów mocno zaniżone 50. Pride&Glory na przestrzeni 3 lat, łącznie z Heureką to spokojnie 200, a FreshMail z Opcomem, z którym zajmujemy wspólnie biuro — liczmy 150.
Na przestrzeni ostatnich 10–15 lat w moim najbliższym otoczeniu pojawiło się ponad 1000 osób. Doliczając do tego konferencje, branżowe wydarzenia, krąg znajomych Karolki, krąg znajomych około muzycznych czy nocne życie liczba ta rośnie drastycznie.
Dziennie, w najbliższym otoczeniu mam styczność z około setką osób. Nie wiem jak ma się do tego wszystkiego liczba Dunbara, ale… mam pewien problem, który pojawia się dość często.
Przepraszam, kim jesteś?
Jestem osobą towarzyską. Ciągle poznaję nowych ludzi.
I dość często zdarza mi się, że zaczepia mnie uśmiechnięty człowiek słowami „Siema Aksie, co tam?”. Wskazuje to jednoznacznie, że osobnik ów mnie zna. Więc odpowiadam, że spoko i zaczynam sondować rozmówcę, bo w głowie mam tylko jedno pytanie: „KIM JESTEŚ?!”.
I szczerze przyznam, że nigdy potrafiłem zadać tego pytania wprost. Czasem udaje mi się za pomocą serii pytań pomocniczych rozwikłać zagadkę jeszcze w trakcie trwającego spotkania. Czasem mam wrażenie, że rozmówca sam orientuje się, że chyba między nami coś nie iskrzy…
Mam całą masę wirtualnych koneksji za pomocą takich platform, jak facebook, twitter, linkedin, instagram i pewnie jeszcze kilka innych miejsc. I wciąż czekam na magiczne okulary, które na podstawie danych z tych sieci i za pomocą algorytmu przetwarzania obrazu wyświetlą mi pełen profil mojego rozmówcy. Jasne, trochę jak scenariusz “Black Mirror”, ale wydaje mi się, że… korzystałbym!