[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]
R jak RYSY
Takiego strzału U Know Me Records w swoim katalogu chyba jeszcze nie miało.
Wspólny projekt Wojtka Urbańskiego i Łukasza Stachurko (czyli Sonar Soula). Mocno wspierani przez Justynę Święs z The Dumplings.
Choć na początku roku Rysy w świadomości słuchacza zupełnie nie istniały, to 2k15 zamykali z tytułem “Artysty roku” od Aktivista (w ramach Nocnych Marków), wizytami w telewizjach śniadaniowych i oczekiwaniami, że “Traveler” stanie się polskim towarem eksportowym.
Płyta zwraca uwagę w trzech obszarach.
Pierwszy z nich to wymiar globalny — większość płyty nagrana jest z anglojęzycznymi tekstami, dzięki czemu chłopaki z miejsca mogą startować na podbój rynków zagranicznych. Po drugie — te electro-popowe aranżacje wybornie kontrastują z polskimi wokalami. Których jest tu zdecydowanie za mało. Po trzecie — Rysy doskonale brzmią w instrumentalnych utworach.
Ciężko mówić o niedosycie, bo materiał jest niezwykle spójny. Życzyłbym sobie, żeby przy kolejnych produkcjach rozwijali się w każdym z tych trzech obszarów. Czyli ostatecznie muszą wydać trzy płyty równocześnie.
Trudno, co zrobić. Przyjmę je z otwartymi ramionami.
R jak Rita Pax
O swojej sympatii do sióstr Przybysz wspominałem już przy okazji zeszłorocznego podsumowania. Wtedy rozpływałem się nad stworzonym z chłopakami z Night Marks Electric Trio projektem Archeo oraz świetnym “Prądzie” Natalii.
2015 przyniósł drugi krążek formacji Rita Pax, której przewodzi Paulina. A w skład zespołu wchodzą muzycy towarzyszący m.in. Brodce czy Novice.
“Old Transport Wonders” wypełniona jest po brzegi soulem i bluesem. Tłusta, wyrazista i ociekająca zajebistością muzyka. Bez skrupułów widziałbym ich jako support dla przykładu takich The Black Keys.
S jak Sarcast
W krótkim czasie w polskiej muzyce alternatywnej pojawiły się trzy bardzo podobne projekty. Syny, Małe Miasta i Sarcast to rapowane zwrotki, śpiewane refreny i elektroniczne, abstrakcyjne bity.
Synów zupełnie nie zrozumiałem. Nie byłem w stanie przebrnąć przez całą płytę. Małe Miasta zwróciły moją uwagę w warstwie muzycznej, ale zupełnie rozminąłem się z wokalem. Sarcast trafił idealnie w moje gusta.
Przepięknie wydana. Znów — za projekt odpowiada Forin. W jednym z wywiadów uzasadniając ten wybór grafika stwierdzili, że jakiś czas temu ustalili „na bogato, albo wcale”. I to sformułowanie doskonale definiuje „Syna Słońca” zarówno w warstwie wizualnej, jak i muzycznej. Płyta jest efektem długiego poszukiwania stylu i szlifowania warsztatu. Ostatecznie dostałem świetnym elektrohopowy materiał.
Łapcie swoje kopie na Allegro póki są dostępne, bo materiał wart jest każdych pieniędzy. Tylko po co za moment płacić je resellerom, skoro teraz można kupić je bezpośrednio od artystów?
S jak Snowid
W dalekiej krainie wędrowcy podróżują otoczeni magią oraz potworami uczestnicząc w odwiecznej walce dobra ze złem…
Tak szczerego w swoim przekazie projektu nie słyszałem już dawno.
“Legendy” podesłał mi znajomy raczej jako ciekawostkę albo jako muzyczny żart. Gdy po kilku miesiącach usłyszał ode mnie, że to jedna z lepszych rzeczy jakie w 2015 poznałem — nie mógł uwierzyć. Gdy uzasadniłem, przytaknął.
Wizualnie:
Snowid to zarośnięty dziad (długie przetłuszczone włosy, wielka broda) bez koszulki, w obcisłych spodniach, na koncertach czasem wymazany błotem albo innymi płynami. Występuje ze swoim kompanem — DJ Grzybem, który zawsze występuje w stroju… muchomora ze świecącymi oczami.
Dziwnie? Czekaj dalej.
Lirycznie:
fantastyka z pogranicza słowiańskich legend. Utrzymana w pogańskiej stylistyce. Wśród tytułów kolejnych utworów na “Legendach” można znaleźć “Podróż na bagna”, “Marsjański młot” czy “Wyprawę po magiczny miecz”.
Muzycznie:
połączeni tego co najbardziej brudne, brutalne i niepokorne w punk rocku i elektronice. Mroczne, niepokojące i jednocześnie przyciągające.
Wszystko to razem zespolone powoduje taki dysonans poznawczy, że nie można przejść obok obojętnie. Mnie kupili. I mam nadzieję w 2016 zobaczyć ich na żywo.
S jak Szatt
Szatt się w tym roku mocno napracował. Po pierwsze — drugi producencki album. Po drugie — nowe Zaburzenia. O tym drugim trochę później.
I tu pora na kolejny muzyczny coming out z mojej strony. Choć do tegorocznego zestawienia trafiło sporo elektronicznych projektów, to nie czuję się jakoś swobodnie w recenzowaniu ich. Dlatego jeśli chcecie rzetelnego podsumowania Szattowego “Bloom”, odsyłam Was na przykład do recenzji Nowej Muzyki.
Tam dowiecie się na przykład, że:
Poza fundamentami wylanymi z ciepło jazzującego hip-hopu autor zagląda też do jukowych galopów („Rooftops”), ociąga się w postdub-stepowym podziale („Tree”), a w zamykającym „Fly To The Moon” czuć nawet zapach techno.
Lepiej bym tego nie ujął.
Wraz z “Bloom” na rynku wydawniczym wystartowało Flirtini Records (które działać będzie przy dystrybucyjnym wsparciu Asfaltu). Debiut ten daje nadzieję, że obok U Know Me pojawi się druga wytwórnia, która promować będzie ciekawe i nietuzinkowe brzmienia. Trzymam kciuki za Mentosa i Jedynaka.
S jak So Flow
Przy okazji podsumowania koncertowego 2k15 napisałem tak oto o nich:
Zapewne gdyby nie fakt, że w pady MPCtki stuka tu mój znajomy to przeszedłbym obok So Flow obok.
A tak, dzięki „krakowskim koneksjom”, mogę się im przyglądać od pewnego czasu z nie lada zaciekawieniem. Tym bardziej, jeśli wśród muzycznych inspiracji zespołu znaleźć można takich artystów jak Cinematic Orchestra, Bonobo, Hiatus Kaiyote czy Arts the Beatdoctor.
Choć to jeszcze w sumie młokosy, to dźwiękowo bardzo dojrzały projekt. W tym roku wydali EPkę, do której chętnie wracam.
I słowa te potwierdzam.
[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]