[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]
I jak… i nie mam nic
Nic. Zero. Nada.
Nie trafiłem na nic, co mógłbym tu wpisać. Coś przegapiłem?
J jak Jim Dunloop
Jim to urodzony we Wrocławiu, a obecnie mieszkający we Francji wirtuoz instrumentów klawiszowych. Na swoim koncie ma między innymi wieloletnią współpracę z niemieckim producentem — Markiem Hypem. Wspólnie z Danielem Drumzem i Mr. Krimem powołał do życia superprojekt Mako Boko.
Zetknąłem się z nim prawie dziesięć lat temu przy okazji wspólnej imprezy z wspomnianymi wyżej krakowskimi didżejami w Prozaku. Zaskoczony byłem wtedy z jaką łatwością wjeżdża z kolejnymi improwizowanymi partiami na klawiszach, niezależnie od tego czy z głośnika leci hiphopowy klasyk czy funkowy sztos.
Z końcem roku ukazała się jego debiutancka płyta — “Opus 76bpm”. I od momentu odkrycia jej kilka dni temu — rozpływam się nad nią, z każdym kolejnym odsłuchem odkrywając kolejne smaczki.
Wszystkie bity na płycie wyszły z bitmaszyny, choć w wielu miejscach utwory brzmią jak dobre jam session. Brzmieniowo to materiał łączący w sobie wszystko co najlepsze w jazzie, neo-soulu i instrumentalnym hiphopie. Na płycie jest kilka polskich elementów. Za okładkę odpowiada Animisiewasz Startt, w “Akustyku” wykorzystane zostały sample z poznańskiego koncertu Mako Boko, skrecze robił tu Krime, a pojawiająca się w kilku utworach wokalistka Devon Parker ma polskie korzenie — podobno “dziadkowie władają językiem i kleją pierogi na wigilię”.
Warto zaznaczyć, że płyta pojawiła się w ramach katalogu brytyjskiej wytwórni BBE, z którą związani są tacy artyści, jak Bilal, 4Hero, Electric Wire Hustle czy DJ Spinna. Tutaj swoje albumy wydawał też J Dilla. Niestety “Opus 76 BPM” pojawił się wyłącznie w formie elektronicznej. Jeśli spodoba Wam się ten materiał, skrobnijcie krótką wiadomość do wydawcy z pytaniem o fizyczne wydanie debiutu Dunloopa. Im więcej osób wyśle wiadomość, tym większe prawdopodobieństwo, że postawimy ten krążek na półce.
J jak JAAA!
Ciągle próbuję się oswoić z ich “Remikiem”. Ale to z pewnością projekt wart wspomnienia tutaj.
Trzech muzyków związanych z takimi projektami jak Contemporary Noise Quartet czy Napszykłat tworzy album koncepcyjny. Trochę jak u wspomnianego w podsumowaniu 2k15 na świecie Long Arma — to historia oczami dziecka. W wywiadzie dla Red Bulla powiedzieli: “Każdy w nas nosi w sobie Remika”. Ja go wciąż szukam.
Bo to jest w tej płycie najlepsze. Że nie ma tu oczywistości — kawy na ławę i prostych do zdefiniowania schematów.
JAAA! do świadomości masowego słuchacza się pewnie nie przedostanie. Ale poznać warto.
K jak Kamp!
Zapoznawanie się z „Ornetą” polecam połączyć z lekturą świetnego przewodnika po płycie przygotowanego dla Vice’a przez samych muzyków. Sami mówią, że zależy im, żeby “ta płyta nie utonęła w abstrakcji i anonimowości, bo opowiada o bardzo konkretnych doświadczeniach”.
I to jest na prawdę sztos. Bo po tej lekturze płyta staje Ci się bliska. Wiesz gdzie powstała. Wiesz jak powstała. Wiesz co stało za poszczególnymi utworami. Co jest następstwem czego, a co było drzazgą w tyłku. Bardzo fajny zabieg i wielkie uszanowanko.
Problem w tym, że po tej lekturze niewiele mi zostaje do napisania o tym krążku. Poza tym, że brzmi zarówno fajnie wyrywkowo, jak w całości.
Fajna ta nasza polska elektronika!
[A – B] [C – D] [E – F] [G – H] [I – K] [L – M]
[N – O] [P – Q] [R – S] [T – V] [W – Z]