fbpx
Przejdź do treści

Flagowy ból dupy

Tem­at zamachów ter­ro­rysty­cznych powraca jak bumerang.

Ale pier­wszy raz obser­wu­ję w medi­ach społecznoś­ciowych taką falę nien­aw­iś­ci skierowaną w stronę osób, które sol­idaryzu­ją się z ofiarami…

Francuskie awatary

W min­iony piątek we Francji zginęło praw­ie 150 osób w skutek zamachów terrorystycznych.

Kilku oszołomów po raz kole­jny postanow­iło bul­dożerem roz­jechać naszą stre­fę kom­for­tu. Prze­nieśli swo­je pra­wo pięś­ci i swo­je brudne bom­by z przekazów telewiz­yjnych trans­mi­towanych z odległych terenów w samo serce Europy.

Cywili­zowany świat Zachodu po raz kole­jny został wyr­wany z codzi­en­nej szaroś­ci. Uderze­niem kol­by w swój wygład­zony botok­sem ryj.

Ekipa Zucker­ber­ga naty­ch­mi­ast udostęp­niła możli­wość nałoże­nia barw nar­o­dowych Francji na swój awatar. Z opcji tej sko­rzys­tało całkiem sporo użytkowników.

Naty­ch­mi­ast zaczęła się pojaw­iać ofen­sy­wa w postaci obur­zonych. Że to kole­j­na moda. Że to wina fali emi­grantów. Że na świę­ta pol­skie fla­gi pol­skiej w awatarach nie widzieli. Że w różnych częś­ci­ach świa­ta codzi­en­nie roz­gry­wa­ją się gorsze dra­maty. Ale przede wszys­tkim, że to o niczym nie świad­czy, to nic nie znaczy.

Szcz­erze… zdzi­wiłbym się gdy­bym tylko potrafił się jeszcze zdziwić…

Nie ustawiłem

Nie ustaw­iłem, choć chciałem.

Na prawdę miałem szcz­ery zami­ar to zro­bić. Nawet uru­chomiłem kreator…

france

I gdy byłem już blis­ki kliknię­cia w przy­cisk “Ustaw jako zdję­cie pro­filowe”, dostrzegłem przy napisie “Caus­es” ptasz­ka do rozwinię­cia listy. I dowiedzi­ałem się, że z tego poziomu mogę wstaw­ić swój awatar dla przykładu w logo FC Barcelony:

barca

… albo wesprzeć swoim awatarem którąś z drużyn NBA:

nba

… lub też ozdo­bić się sym­bol­em MLB (czymkol­wiek by nie było):

mlb

I w tym momen­cie rzekłem: stop.

Ale nie pow­strzy­mało mnie to w opub­likowa­niu genial­nej pra­cy Jeana Jul­liena:

… albo doda­nia kilku innych oznak, że dra­mat tych ludzi nie jest mi obojętny.

Dlaczego?

Wirtualna żałoba

Pew­na mądra oso­ba zwró­ciła mi kiedyś uwagę na jed­ną rzecz:

dziś tak rzad­ko moż­na usłyszeć słowo “dzięku­ję” w ramach wdz­ięcznoś­ci, nawet w proza­icznych, codzi­en­nych sytuacjach

I tak bard­zo mi to brzmi­ało w głowie, gdy czy­tałem u Mar­ty Hen­ning między inny­mi takie słowa:

Gdzieś wśród tej całej dyskusji o atakach, ofi­arach, ter­ro­rys­tach i uchodź­cach, ludzie zgłupieli.

Zgłupieli i zapom­nieli o takich pod­sta­wowych poję­ci­ach jak współczu­cie, współod­czuwanie, sol­i­darność, kon­do­lenc­je, wyrazy współczu­cia, żal.

Spędz­iłem w Paryżu sześć cud­ownych dni. Kole­j­na mądra oso­ba doradz­iła nam, żeby jadąc na okres dłuższy niż week­end wyna­jąć mieszkanie zami­ast miejs­ca w hostelu. Dzię­ki temu mieliśmy możli­wość żyć przez krótką chwilę między lokalsa­mi i trochę bardziej poczuć atmos­ferę miasta.

Przez ten czas zaglą­dal­iśmy w różne zaka­mar­ki — od najbardziej turysty­cznych miejsc po ulicz­ki czy bazary, na których tęt­niło codzi­enne życie.

Nie zdobyłem tam nowych przy­jaciół. W zasadzie — nie mam chy­ba niko­go bliskiego w całej Francji, o kogo miałbym się martwić po usłysze­niu piątkowej wiado­moś­ci. Ale jest to miejsce dla mnie na wyciąg­nię­cie ręki. Doświad­czyłem go. Byłem tam i chcę tam wró­cić. Naw­iąza­łem bliską relację z tym miejscem.

A jeśli ktoś wyrządza krzy­wdę komuś lub czemuś co jest mi bliskie, to mam pra­wo odczuwać niepokój. Albo smutek. I chuj Wam do tego.

Nie usuwam Cię z Fejsbuka

Czy­ta­jąc niek­tóre komen­tarze moich bliższych lub dal­szych zna­jomych na Fejsie jeży mi się włos. Zadzi­wia mnie z jak wielo­ma zna­jo­mi, z który­mi w lat­ach przeszłych miałem bliskie relac­je, odd­alil­iśmy się tak bard­zo w kwes­t­i­ach społecznych czy kul­tur­owych. Ale nadal chcę widzieć te komen­tarze. Chcę wiedzieć czyj świato­pogląd jest mi blis­ki, a z kim żyje­my w odległej galaktyce.

Choć media społecznoś­ciowe trochę do tego zachę­ca­ją — nie chcę tworzyć utopi­jnego świa­ta. Czys­tego otoczenia i mieć wokół ludzi, z który­mi przy­taku­je­my sobie i pok­lepu­je­my się po ple­cach we wszys­t­kich możli­wych kwestiach.

Akcep­tu­ję Was z Waszym odmi­en­nym zdaniem. Ale oczeku­ję i od Was, że zaak­cep­tu­j­cie fakt różni­cy zdań w pewnych kwes­t­i­ach. Bo cza­sem różn­imy się bardzo.

Albo zrób­cie sobie i mi przysługę i przetni­j­cie naszą wirtu­al­ną nić. Czyli wywal­cie mnie z kon­tak­tów. Niewiele na tym stracimy.