Od pewnego czasu zacząłem oglądać trochę więcej sportu. Ale i tak, gdy rozpoczynały się zimowe igrzyska w Pjongczangu, nie spodziewałem się, że poświęcę im aż tak dużo czasu.
Że obudzę się o 3 nad ranem, by oglądać finał męskiego half-pipe’a. Że wykupię dostęp do Eurosport Playera i będę ukradkiem w pracy jednym okiem oglądał zmagania żeńskiego i męskiego hokeja na lodzie. Ani że w niedzielę wstanę o 5 rano, by przeżywać finał tegoż hokeja. A emocje były ogromne.
Rosjanie, choć przed rozpadem ZSSR w tej dziedzinie królowali, pod swoją nowa flagą złota nigdy nie zdobyli. Dla Niemców awans do finału był największym osiągnięciem w historii. Pierwsi byli zdecydowanymi pretendentami do złotego kruszcu, drudzy — objawieniem zawodów.
Mógłbym stwierdzić, że rozpoczęty w niedzielę o 5 rano mecz miał swoje wzloty i upadki. Moją percepcję zaburzyła z pewnością wczesna pobudka. Ale końcówka spotkania postawiła mnie na nogi mocniej niż kawa, którą zdążyłem zaparzyć chwilę wcześniej.
FOMO dało się we znaki
W trakcie pierwszych dwudziestu minut doszedłem do ciekawej refleksji: chyba trochę zbytnio nadużywam media społecznościowe.
Bo chcąc obejrzeć to widowisko wstałem w weekendowy dzień kilka godzin niż normalnie, tylko po to by pierwszych kilkanaście minut spędzić z nosem w telefonie…
Do końca meczu starałem się kontrolować sięganie po smartfona i komputer. Zdecydowanie muszę nad tym popracować…
Przebieg meczu
W pierwszej tercji zdecydowanie lepiej prezentowali się Rosjanie. Niemcy zepchnięci do obrony, od czasu do czasu próbowali zagrozić bramce przeciwników. Ostatecznie wynik otworzyli Olimpijczycy z Rosji w ostatnich pięciu setnych sekundy pierwszej części spotkania. Na wyrównanie przyszło mi czekać do połowy drugiej tercji.
Początek trzeciej nieco przespałem, ale… to co się działo w jej ostatnich siedmiu minutach regulaminowego czasu to było grube WOW.
Rosjanin gol na 2:1 wsadził do bramki… odbijając krążek od kasku niemieckiego bramkarza!
Niemcy wyrównali na 2:2 dziesięć sekund później.
Trzy minuty później podnieśli wynik na 2:3.
I gdy wydawało się, że wynik meczu przesądził Kalinin trafiając na ławkę kar na ostatnie dwie minuty meczu, na początku ostatniej minuty podstawowego czasu Gusiew wsadza bramkę na 3:3!
Złoty złoty gol
Zdecydowanie nie lubię formuły złotej bramki. Bo skoro obie drużyny walczą na tyle zaciekle, by osiągnąć remisowy wynik na koniec regulaminowego czasu gry, to dogrywka również powinna mieć określoną długość.
Zwłaszcza, że przypadkowy błąd może doprowadzić do utraty gola, którego (zgodnie z zasadami “golden goal”) drużyna przeciwna nie ma szansy już odrobić.
Tak było i w przypadku czwartej “tercji”. W dziewiątej minucie dogrywki Patrick Reimer trafił łopatką swojego kija w twarz Rosjanina, w efekcie czego trafił z przewinieniem na ławkę kar. Niefart polegał na tym, że nie było to zagranie celowe. Przy próbie odbioru krążka kij Niemca zahaczył o kij przeciwnika i w sposób niekontrolowany wylądował w okolicach twarzy Rosjanina co zostało potraktowane jako gra wysoko podniesionym kijem i odgwizdano dwie minuty kary.
Olimpijczykom z Rosji wystarczyło 30 sekund tej przewagi, by zakończyć mecz.
Podsumowując
Szkoda mi Niemców, ale Rosjanie zdecydowanie zasłużyli na ten medal. Grali zdecydowanie lepiej — byli szybsi, zwinniejsi i wyprowadzali dużo ciekawsze akcje.
Niemcy trafiali do bramki dzięki sporemu szczęściu i momentami dzięki zbiegom okoliczności. W przypadku Rosjan trzy z czterech bramek poprzedzonych było akcją, przy których komentowałem “oho, tu zaraz się coś wydarzy”.
Przykro było patrzeć na łzy w oczach niemieckich zawodników. Żal było mi szczególnie bramkarza Aus Den Birkena, który mimo fenomenalnego meczu i wybronienia wielu bardzo trudnych strzałów, ostatecznie musi pogodzić się z wpuszczeniem czterech goli.
Ale bardziej szkoda mi było drużyny zwycięskiej, którzy mimo swojego pierwszego złota pod flagą Rosji nie mogli wysłuchać swojego hymnu ani zobaczyć tejże flagi unoszącej się do góry. Ma to związek oczywiście z aferą antydopingową i niedopuszczeniem przez MKOl Rosji do udziału w igrzyskach. Hokeistom oraz publiczności nie przeszkodziło to jednak w odśpiewaniu swojej Pieśni Patriotycznej podczas wykonywania hymnu olimpijskiego.
Swoją drogą #1
Włodarze NHL w kwietniu 2017 roku wydali oświadczenie, w którym ogłosili że nie planują przerwy w rozgrywkach ligi na czas igrzysk. Oznaczało to jednoznacznie, że zawodnicy najlepszej światowej ligi hokeja nie pojawią się na olimpiadzie.
Decyzja z pewnością była krzywdząca dla zawodników, którzy chcieli reprezentować swoje kraje na międzynarodowym forum. Ale nie była druzgocąca dla samych zawodów.Oglądałem kilka niezwykle ciekawych meczów i uważam, że dzięki tej sytuacji poziom był dużo bardziej wyrównany.
I mam wrażenie, że NHL dostało pstryczek w nos, bo nagle okazało się, że… poza tą ligą także istnieje hokej na wysokim poziomie.
Swoją drogą #2
Krzysztof Daniel, CEO/CTO agencji creativestyle po półfinałowym meczu, dzięki któremu Niemcy zakwalifikowali się do finału podzielił się na Facebooku ciekawym case study o tym, dlaczego hosting w chmurze zwłaszcza w przypadku niedużych e‑commerce’ów ma znaczenie.
Zostawiam to tutaj sobie, żeby w przyszłości móc wykorzystać w jakiejś rozmowie :)
Niemiecka reprezentacja w hokeju pnie się w olimpijskiej drabince, a oficjalny sklep dla fanów, który opracowaliśmy w creativestyle Polska na #magento przeżywa prawdziwe oblężenie.
Z 2x t2.micro trzeba było go “na cito” przeskalować na minimum 3 maszyny m4.large — ale też trzeba przyznać, że cała operacja poszła raczej bardzo płynnie. Nie wiem czy gdybyśmy hostowali się poza AWS udało by się to równie płynnie.