Nie wiem ile razy pisałem już o tym, że czas wziąć dupę w troki i pisać bardziej regularnie… Generalnie słoneczne dni nie zachęcały do szlifowania tekstów, ale nie martwcie się — Rosjanie nie mają wątpliwości, że przed nami zima stulecia, więc może w temacie częstszych aktualizacji coś się tu zmieni…
Przez ten czas tutejszej stagnacji przeszło bokiem trochę pomysłów — w szkicach wiszą rozpoczęte posty o wykopowych aferzystach, klienckiej lojalności, marketingu naiwnym czy o tym, że polski szołbiznes to dziwka… Większości z tych skrawków trochę szkoda. W tym momencie nie ma sensu ich ciągnąć, bo choć spojrzeć miałem na nie w szerszym kontekście, to mimo wszystko dotyczyły konkretnych wydarzeń takich jak moja przygoda z użytkownikami Wykopu czy zaproszenie na krakowskie warsztaty clickapps pana od dodawania firm do Google Maps.
Winę za tutejsze przestoje zrzucam nie tylko na słoneczną aurę, ale i w pierś uderzyć się muszę. Zdiagnozowałem zaawansowaną prokrastynację i szczerze mówiąc… mam jej już serdecznie dość!
Przestaję się jej wypierać i przyznaję się do tego publicznie. Od kilku chwil staram się zbierać dupę w troki i przeorganizować trochę życie, żeby stało się bardziej efektywne. Wracam po mału do harmonogramowania własnego wolnego czasu i będę starał się trzymać zaplanowanych rozkładów pozapracowego dnia. Tak żeby znaleźć czas na lekturę zaległej sterty książek, odpalenie w końcu Degustacji Groszków w formie bloga (póki co zostań fanem na Fejsie), reaktywację tego miejsca czy powrót do pisania o kulturze.
Wyznaję winę.
Obiecuję poprawę.
Amen.
[youtube_sc url=“http://www.youtube.com/watch?v=CC02ObzNlZ8”]