fbpx
Przejdź do treści

prywata

Chyba trochę zardzewiałem.

Nie wiem ile razy pisałem już o tym, że czas wziąć dupę w tro­ki i pisać bardziej reg­u­larnie… Gen­er­al­nie słoneczne dni nie zachę­cały do szli­fowa­nia tek­stów, ale nie martwcie się — Ros­janie nie mają wąt­pli­woś­ci, że przed nami zima stule­cia, więc może w tema­cie częst­szych aktu­al­iza­cji coś się tu zmieni…

Czy­taj dalej »Chy­ba trochę zardzewiałem.

Rok na swoim

Baw­ię się w blo­gowanie praw­ie od pię­ciu lat. Równi­utko rok temu postanow­iłem wys­tar­tować pod włas­nym szyl­dem — pier­wot­nie na blogspocie, ostate­cznie zatrzy­mu­jąc się tutaj. Dwanaś­cie miesię­cy od pier­wszego pos­ta wypadało­by trochę się wytłu­maczyć z aktu­al­nej sytu­acji i hula­jącego dłuższych przesto­jów tutaj. No to, pod­sumowu­ję zatem obec­ną sytuację.

Czy­taj dalej »Rok na swoim

Nie lubię pieniążków

Nie lubię. Mon­e­ty brzęczą w kieszeni­ach, częs­to rysu­ją ekran tele­fonu, a w sklepie wysy­pu­ją się z hukiem na ladę, ku uciesze sprzedaw­ców, którzy zacier­a­ją ręce licząc w myślach wszys­tkie wygrze­bane spod lady blasza­ki. Papier­ki szy­bko się niszczą, brudzą, mię­tolą, przedzier­a­ją. O iloś­ci zarazków za ich pomocą przenos­zonych wspom­i­nać nie będę. No, po pros­tu ‑syf!

Czy­taj dalej »Nie lubię pieniążków

83 ’till infinity. Odcinek 3: Amph, Pat Patent i Blazo

Ostat­nio blo­ga tego zdomi­nowały głównie pod­sumowa­nia tygod­nia (choć też z prz­er­wa­mi) i zapowiedzi zbliża­jącej się coraz więk­szy­mi kroka­mi orga­ni­zowanej wraz z Karolką imprezy urodzi­nowej. Trochę to wina zdradli­wej weny, ale… trud­no, co robić.

Do wspom­ni­anego melanżu zostało 34 dni, więc wypadało­by rzu­cić kole­jną garść infor­ma­cji. Dzisi­aj dwa słowa o tym, jak poz­nałem dwie niezwyk­le sym­pa­ty­czne mordecz­ki, które wyraz­iły zgodę zagrać na “83 ’till infin­i­ty”. Poz­na­j­cie Ampha i Pata Patenta.

Czy­taj dalej »83 ’till infin­i­ty. Odcinek 3: Amph, Pat Patent i Blazo

83 ’till infinity. Odcinek 2: Radykalni Amatorzy

Koniec świa­ta jest tak blisko — zostanie tylko hard­kor i disko… A konkret­nie — zostało 51 dni do urodzi­nowej biby, więc wypadało­by zacząć zdradzać kole­jne szczegóły imprezy urodzi­nowej. Dzisi­aj kil­ka słów o tym czym są Radykalni Ama­torzy i jak w ogóle doszło do powoła­nia do życia tego tworu.

Here’s a lit­tle sto­ry that must be told…

Czy­taj dalej »83 ’till infin­i­ty. Odcinek 2: Radykalni Amatorzy

Wracam tu, bo zrobiłem drugiego bloga

Wracam tu dla tych którzy noszą w sobie luz
Wracam tu dla tych, którzy mają w głowie mózg
Wracam tu dla tych, którzy lubią morze słów

Na początku mojej blo­gowej przy­gody przyjąłem proste założe­nie: ruszam spon­tan­icznie, korzys­ta­jąc w stu pro­cen­tach z gotowego rozwiąza­nia, żeby nie sku­pi­ać się na kwes­t­i­ach związanych z wyglą­dem blo­ga i jego funkcjon­al­noś­ci­a­mi, a po pros­tu na pisa­niu. Dużo ułatwił fakt, że jed­na z domyśl­nych skórek Blog­gera w pełni speł­ni­ała moje oczekiwania.

Pół roku później dochodzę do wniosku, że po raz kole­jny potwierdz­iła się odwiecz­na praw­da: jeżeli coś jest gotowym pro­duk­tem, to prędzej czy później ta zamknię­ta for­ma zacznie ograniczać.

Czy­taj dalej »Wracam tu, bo zro­biłem drugiego bloga

Polskie Karate znów robi POW POW POW!

Min­iony week­end był jed­nym z tych najbardziej wariackich…

W połowie sty­cz­nia ode­brałem tele­fon od Jan­ka z infor­ma­cją, że na 3. lutego musimy być gotowi z kole­jnym klipem Pol­skiego Karate. Lekko zbladłem po szy­bkim oblicze­niu, że od momen­tu roz­mowy do wspom­ni­anej daty dzielą nas niecałe trzy tygod­nie, a zasad­nic­zo na chwilę obec­ną nie mieliśmy nic… ale stwierdz­iłem: fuck it, robimy.

Czy­taj dalej »Pol­skie Karate znów robi POW POW POW!

Hajs się musi zgadzać?

Powoli, ale sys­tem­aty­cznie pieniądz sta­je się świę­toś­cią i pod­porząd­kowu­je sobie wszys­tkie dziedziny życia. Wszys­tko jest towarem.

Zas­tanaw­ia­cie się cza­sem nad zasad­noś­cią gro­madzenia różnego sza­j­su? Jestem ofi­arą kon­sumpcjoniz­mu — im więcej zara­bi­am, tym więcej wydaję.

Czy­taj dalej »Hajs się musi zgadzać?

Wychowałem się na MTV

Początek lat 90-tych był dla mnie przeło­mowy. Zaczy­nałem wtedy pod­stawówkę, wraz z rodzi­ca­mi przeprowadzil­iśmy się na inne osiedle, a w rodzin­nym mieś­cie star­towała pier­wsza telewiz­ja kablowa. Wraz z nią otrzy­mal­iśmy dostęp do zagranicznych stacji tv, wśród których szczegól­nie upodobałem sobie trzy: Car­toon Net­work, Extreme Chan­nel oraz MTV.

Czy­taj dalej »Wychowałem się na MTV

83 ’till infinity. Odcinek 1: O co chodzi?

Jestem z roczni­ka ’83, a oznacza to, że w tym roku kończę trzy­dzi­estkę. Żona moja również. A że pomiędzy naszy­mi urodz­i­na­mi jest nieco pon­ad miesiąc różni­cy, to postanow­iliśmy wypraw­ić wspól­ną imprezę.

Przez kole­jne tygod­nie będę starał się odpowiadać na pyta­nia gdzie, kto, co.
Dziś wyjaś­ni­am dlaczego w ogóle.

Czy­taj dalej »83 ’till infin­i­ty. Odcinek 1: O co chodzi?

Przełom

Nie, nie chodzi o jakąś wewnętrzną przemi­anę, a zwycza­jny przełom roku.

Trochę mnie tu nie było, trochę zanied­bałem stały frag­ment gry czyli pod­sumowanie tygod­niowe, ale okres świąteczny i noworoczny nie sprzy­jał siedze­niu przy kom­put­erze. W każdym razie, słów kil­ka z okazji nowego roku.

Czy­taj dalej »Przełom

Perypetie w szpitalu na peryferiach

Kolan szpotawych co praw­da nie mam, ale w tym tygod­niu, gdy zapy­tałem ortope­dę anal­izu­jącego wyni­ki rezo­nan­su na co sobie mogę poz­wolić, usłysza­łem bardziej zep­suć już go chy­ba pan nie może… A że przy okazji w wyniku anal­izy wys­taw­ionego jakieś dziesięć lat temu wyp­isu z łódzkiego szpi­ta­la przy­pom­ni­ało mi się kil­ka his­torii z tej placów­ki, to postanow­iłem się nimi podzielić.

Wspom­i­na­jąc ostat­nio przy okazji Dużych dzieci­aków… kondy­cję pol­skiej służ­by zdrowia, bazowałem trochę na tych wspom­nieni­ach. Okej, do przygód Goudy mi daleko (poz­dro, poz­dro), ale prag­nę zaz­naczyć, że ten tekst nie nosi znamion hejtin­gu (przy­na­jm­niej jawnych), a wręcz rzec to trze­ba — zami­arem auto­ra było by tekst ów miał charak­ter humorysty­czny. No to jedziemy.

Mamy talent?

Oglą­dam sobie od wielu lat — z mniejszym lub więk­szym zaan­gażowaniem — pol­skie edy­c­je tal­ent shows. I wszys­tkie, co do jed­nego, charak­teryzu­ją dwie rzeczy — wszys­tkie, od Idola po Mam tal­ent, potrafiły skupić moje zain­tere­sowanie wyłącznie na pier­wszej edy­cji oraz nie potrafią tak na prawdę odnaleźć (lub wykre­ować) aut­en­ty­cznych gwiazd… Zaz­naczę na wstępie, żę jestem hejterem pro­gramów, w których uczest­nika­mi są sławne oso­by (Taniec z gwiaz­da­mi czy Gwiazdy tańczą na lodzie), dlat­ego je świadomie pomi­jam. Jaki kraj, tacy cele­bryci. Wolę sku­pi­ać uwagę na debi­u­tan­tach, którym ktoś próbu­je dać szansę.

Czy­taj dalej »Mamy tal­ent?

Duże dzieciaki, mali chuligani

Poniższe reflek­sje są mik­sem różnych prze­myśleń z ostat­nich miesięcy.

Część naszła mnie, gdy kil­ka tygod­ni temu wraz z grupą przy­jaciół hasal­iśmy o półno­cy w jeziorze na obrzeżach jed­nego z dawnych miast wojew­ódz­kich. Część jest moi­mi wnioska­mi z zażar­tych rodzin­nych dyskusji.

Po raz kole­jny napiszę: nie wiem czy kogokol­wiek w ogóle to zain­tere­su­je. Jeśli jed­nak, to pozdrawiam.

Czy­taj dalej »Duże dzieci­a­ki, mali chuligani

O patronatach słów kilka…

Mój wczo­ra­jszy post o bolączkach związanych z exform­er­sową sta­gnacją komen­towany był trochę na FB (dyskus­ja toczyła się pod wrzu­conym przeze mnie linkiem do blo­ga). Pojaw­ił się wśród nich komen­tarz, który zabo­lał niczym ukłu­cie szpilką w bard­zo czuły nerw. Zabo­lał, bo trafił ide­al­nie w punkt.

Czy­taj dalej »O patronat­ach słów kilka…