Przyznam szczerze, że jako bloger nigdy nie układałem sobie ścieżki.
Ale gdybym rozpisywał sobie jakieś kamienie milowe, to zaproszenie do radia w roli eksperta muzycznego mógłbym potraktować za jeden z nich. Odhaczone.
Choć nie był to mój debiut w radiowym studio.
Pierwszy raz
Przenieśmy się w czasie.
Jest rok 2007, w klubie Żaczek odbywa się Przegląd Kapel Studenckich. Do walki o możliwość wystąpienia podczas krakowskich juwenaliów przystępuje Ekspandor — kapela tworzona przez znajomych z Tomaszowa Mazowieckiego. Jestem na miejscu, by wspierać chłopaków.
Jednym z wyróżnień jest nagroda publiczności. Aby oddać głos zespół, który zrobił na słuchaczach największe wrażenie wystarczy oddać głos w formie papierowej. Wśród tych, którzy zagłosują rozlosowana zostanie nagroda specjalna przygotowana przez patrona medialnego — Eskę Rock. Głosuję więc na chłopaków.
Czas wyników. Ekspandorom nie udaje się przejść dalej. Nagrodą dla głosujących okazuje się być możliwość poprowadzenia godzinnej audycji na falach Eski Rock. Warunkiem koniecznym odebrania nagrody jest obecność na sali w trakcie losowania. Pierwszy los — nie zgłasza się. Drugi — również. Trzeci — także… Za szóstym lub siódmym razem pada moje nazwisko. Lekko chwiejnym krokiem wychodzę na scenę i z radością przyjmuję nagrodę.
Wznosimy toast z Ekspandorami i ustalamy, że zapraszam chłopaków na nagranie w roli gości.
Zaczynam przygotowania. Poza Ekspandorami wstępnie dogrywam też przyjazd Janka Wygi, który właśnie z powołanym do życia przez Marka Dulewicza rapcore’owym Bakflipem wydał debiutancki album “Ke Ke Ke”.
Tuż przed audycją okazuje się, że chłopaki grają wtedy koncert w innej części Polski, ale umawiamy się na rozmowę telefoniczną.
I tak oto po kilku tygodniach lądujemy razem w studio. Szczerze przekonani, że oto za chwilę popłyniemy na ogólnopolskich falach Eski Rock. Na miejscu okazuje się jednak, że audycja grana będzie w ramach lokalnego pasma. Trudno, co zrobić.
Przygotowana setlista okazuje się być tak ze trzy razy za długa w stosunku do czasu antenowego, który otrzymaliśmy. Mimo że stacja rockowa, udaje mi się zachować swoją różnorodność. Puszczam m.in. Streetlight Manifesto, Dog Eat Doga, Incubusa, ale i The Roots czy Richarda Cheese’a. Obecność Ekspandorów mocno rozluźnia atmosferę. W między czasie zdzwaniamy się z Jankiem na rozmowę. Krótką, bo na granym dzień wcześniej koncercie zdarł sobie gardło.
Godzina szybko mija. Po wszystkim wystawiam sobie ocenę 3+ / 5. Mimo wszystko poszło całkiem nieźle, jak na 25-letniego szczyla bez doświadczenia z jako takim gustem muzycznym.
Poprowadzenie autorskiej audycji radiowej odhaczone.
Pierwszy raz jako ekspert
Przenieśmy się do teraźniejszości.
W poniedziałek późnym popołudniem odebrałem jeden z najbardziej zaskakujących telefonów w ostatnim czasie. Dzwonił Kuba Śliwiński z Off Radia Kraków. Z zaproszeniem do studia na środowy poranek. Otrzymał od organizatorów FKŻ listę festiwalowych współpracowników i chciał pogadać o moich typach na tegoroczną edycję oraz doświadczeniach z lat ubiegłych.
No i zjawiłem się dziś chwilę po ósmej rano w budynku przy Alei Słowackiego.
Szybki check-in na portierni, powitanie z Kubą i po kilku minutach siedziałem przed mikrofonem.
Dwa kilkuminutowe wejścia antenowe, rozmowa na temat Totemo, Szalom na Szerokiej, The Apples i kilku innych artystów, których miałem okazję zobaczyć na żywo. Temat zamknęliśmy w niespełna trzydzieści minut.
Doświadczenia
Czy było bez potknięć? Nie. Pierwsze wejście poszło mi tak płynnie, że z radości przy drugim się zaciąłem. Ale mimo wszystko mega fajne doświadczenie.
Co zagrało? Zdecydowanie przydały się notatki, które przygotowałem dzień wcześniej. Choć czułbym się trochę pewniej, gdybym był lepiej przygotowany na temat artystów, o których mówię. Obszar zdecydowanie do poprawy.
Ale najbardziej cieszy mnie fakt, że na liście potencjalnych gości do zaproszenia do audycji przy moim nazwisku organizatorzy FKŻ umieścili dopisek:
bloger muzyczny; bywa i zna się
I ja to szanuję.