Gdyby chcieć opisać jednym słowem koncert Oriego w kategorii “show” i performensu, to można by powiedzieć “ascetycznie”. Gdyby chcieć zrobić to samo z Maślanej Trójce to rzekłbym: “nudno”.
Na szczęście tylko w warstwie wizualnej. Bo muzycznie wszystko się zgadzało.
Trójka z Raw Tapes
Mają izraelskie korzenie, ale obecnie — tak jak Ori — mieszkają w Berlinie. Reprezentują nową falę w muzyce żydowskiej, zostawiając jej klezmerskie brzmienia zdecydowanie za sobą.
Na koncie mają jedną epkę i dwa albumy. Obie rzeczy wydane przez Raw Tapes Records. Występowali na wspólnej scenie z Oh No czy Georgią Anne Muldrow.
Znajoma komentując ten wieczór stwierdziła, że wizualnie ten koncert był mdły jak sukienka wokalistki. I trudno się z nią nie zgodzić.
Nie było laserów, szalonych tańców, ani wyjątkowych stylizacji. Ot, trójka kumplujących się muzyków robiąca swoją robotę.
Buttering Trio ze swoim brzmieniem wychodzą poza triphopowe ramy. To znów przede wszystkim melancholia, ale przyprawiona już nieco żwawszymi rytmami. Pulsujący bas, downtempowe partie klawiszowe i saksowonowe oraz spokojny, balladowy wokal.
Ale udało im się porwać ludzi do tańca. Na koniec — ku zaskoczeniu zespołu — na scenie pojawiła się grupka młodych ludzi z Izraela. Miałem wrażenie, że zespół próbuje już się schować, ale udało się namówić na bisy. Które odbyły się już z pełnym udziałem publiki na scenie.
I tu świetnie spełniła się funkcja Kwartału jako miejsca spotkań. Przestrzeń, która skraca odległość między wykonawcą a widzem. Jeśli masz ochotę, wejdź na scenę, usiądź w pobliżu artysty i przeżywaj ten koncert tak, jak Ci się to podoba. Bo przecież chodzi o wspólną zabawę.